Z najnowszego badania Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców wynika, że polscy przewoźnicy najbardziej obawiają się braku wykwalifikowanej kadry pracowników, Brexitu, wejścia w życie Pakietu Mobilności oraz ciągłych zmian w przepisach.
Desant z Ukrainy
– Powodem deficytu kadrowego jest m.in. fakt, że to jedna z najbardziej starzejących się grup zawodowych w Europie – mówi Kamil Wolański, ekspert OCRK. – Kierowcy w polskich przedsiębiorstwach przewozowych w większości są w średnim wieku, a tylko 15 proc. z nich stanowią osoby mające 21–30 lat. Obecnie mamy do czynienia z brakiem nawet 100 tys. pracowników. Wszystko wskazuje jednak na to, że w najbliższych latach liczba wakatów może zwiększyć się nawet do 200 tys. Jak radzą sobie przewoźnicy? Coraz częściej zatrudniają pracowników ze Wschodu. Obecnie już 14 proc. kierowców zatrudnionych w polskich firmach to obcokrajowcy, głównie z Ukrainy.
Według danych GUS coraz więcej Polaków będzie opuszczać rynek pracy przy jednocześnie zmniejszającej się liczbie pracowników, którzy rozpoczynają karierę zawodową. Ostrożne szacunki wskazują, że do 2050 roku liczebność tej drugiej grupy może być mniejsza nawet o 5 mln. Wśród nich znajdują się m.in. zawodowi kierowcy.

Niezrozumiałe i często zmieniające się prawo
Blisko czterech na dziesięciu przedstawicieli branży transportowej, którzy wzięli udział w badaniu OCRK, wskazało, że jednym z głównych utrudnień w prowadzeniu firmy transportowej jest zrozumienie i dostosowanie się do skomplikowanych i wciąż zmieniających się przepisów w polskim prawie.
Przykłady? We wrześniu ubiegłego roku weszła w życie nowelizacja ustawy dotyczącej transportu drogowego w Polsce. Następnie zaczęły obowiązywać jeszcze bardziej restrykcyjne zasady w zakresie zgłaszania towarów wrażliwych. Chodzi o ustawę SENT.
Kabotażowe problemy
W badaniu OCRK zapytało także przewoźników o nastroje i obawy dotyczące kluczowych zmian, jakie mają być wprowadzone za sprawą tzw.
O jakie przepisy chodzi? Możliwe jest np. ograniczenie kabotażu do trzech dni oraz wprowadzenie tzw. cooling period – 60-godzinnej przerwy w przewożeniu ładunków tym samym pojazdem w tym samym kraju.
Warunkiem, który trzeba będzie spełnić, żeby zlecać kolejne operacje kabotażowe, jest konieczność wykonania nowego przewozu międzynarodowego z państwa członkowskiego, w którym przedsiębiorstwo ma siedzibę. Biorąc pod uwagę odsetek polskich przewoźników jeżdżących do Niemiec (52 proc.) czy Francji (14 proc.) takie restrykcje mogą doprowadzić nawet do upadku firm, które specjalizują się w tego typu usługach.
– Tak drastyczne ograniczenie wykonywania transportów kabotażowych nie ma nic wspólnego z obowiązującą w UE zasadą swobody przepływu towarów i usług, i jest mocnym ciosem szczególnie dla polskich przedsiębiorców – komentuje Kamil Wolański z OCRK. – Mówimy tutaj o 25–30 proc. przewozów międzynarodowych, jakie wykonują polscy kierowcy, oraz 40 proc. wszystkich kabotaży w UE. Zagrożenie utraty znaczącego udziału w rynku jest ogromne, a co za tym idzie – realna jest upadłość firm, a więc i likwidacja miejsc pracy w polskim TSL.

Realna groźba plajty
W związku z możliwym zatwierdzeniem Pakietu Mobilności wśród polskich przewoźników rosną obawy o dodatkowe obowiązki administracyjne (odpowiedziało tak 62 proc. badanych), a także zwiększenie kosztów wynagrodzenia pracowników. Dla 48 proc. ankietowanych to istotny problem. Może on w konsekwencji prowadzić do tego, że dla polskich przedsiębiorców przestanie być opłacalne wykonywanie usług na europejskim rynku.
– Z danych rynkowych wynika, że aż 95 proc. polskich firm to małe, rodzinne przedsiębiorstwa z taborem do dziesięciu samochodów ciężarowych – wylicza Kamil Wolański. – Nowe procedury legislacyjne, niezrozumiałe i zawiłe, spowodują wzrost kosztów prowadzenia działalności, a tym samym upadek mniejszych biznesów. Dodatkowe zagrożenie to ceny frachtów, które już obecnie są niskie, a jeśli dodamy do tego długie terminy płatności, a także wysokie kary nakładane przez służby kontrolne krajów UE, do których najczęściej jeżdżą polscy kierowcy, prowadzenie działalności przez małe firmy może okazać się nierentowne.
Nie dostosujesz się, zginiesz
Badani boją się także
– Brexit to jedna z wielu bolączek międzynarodowego transportu drogowego – ocenia Łukasz Włoch, ekspert OCRK. – Dotychczasowe regulacje i uwarunkowania związane z handlem i przewozem towarów i osób, ustalone ponad 25 lat temu, obecnie zostały nieodwracalnie naruszone. Tylko umiejętność dostosowania się do zmieniającego się otoczenia biznesowego może sprawić, że przedstawiciele polskiej branży transportowej utrzymają się na niestabilnym rynku. Polscy przedsiębiorcy ponadto mogą i powinni jak najszybciej podjąć kroki w celu ograniczenia skutków zmian, których nie unikniemy. Chodzi np. o optymalizację struktury wynagrodzenia pracowników, automatyzację przy rejestrowaniu czasu pracy w różnych krajach czy też podejmowanie negocjacji z dotychczasowymi kontrahentami w związku ze wzrostem kosztów wymuszonych przez zmiany w przepisach w danych krajach UE.